Ubezwłasnowolnienie, czyli częściowe lub całkowite pozbawienie osoby fizycznej zdolności do czynności prawnych, następuje w formie orzeczenia sądowego na mocy zapisów kodeksu rodzinnego i opiekuńczego (KRiO). W wielu krajach zostało wycofane na rzecz alternatywnych form wsparcia osoby z niepełnosprawnością i jej otoczenia. W Polsce wciąż funkcjonuje, niestety mocno wadliwie.
Teoria vs praktyka
Kodeks dopuszcza dwa rodzaje ubezwłasnowolnienia: całkowite lub częściowe. Pierwsze pozbawia osobę ubezwłasnowolnioną zdolności do czynności prawnych, z wyjątkiem zawierania umów „powszechnie zawieranych w drobnych bieżących sprawach życia codziennego, umowa taka staje się ważna z chwilą jej wykonania, chyba że pociąga za sobą rażące pokrzywdzenie osoby niezdolnej do czynności prawnych” (Art. 14. § 2 Kodeksu Cywilnego). Ubezwłasnowolnienie częściowe ma zdolność do czynności prawnych, ale pod kuratelą przedstawiciela ustawowego.
Teoretycznie osobę, której dotyczy wniosek o ubezwłasnowolnienie, należy wysłuchać niezwłocznie po wszczęciu postępowania. Wysłuchanie powinno odbyć się w obecności biegłego psychologa oraz – w zależności od stanu zdrowia osoby, która ma być wysłuchana – biegłego lekarza psychiatry lub neurologa.
Polska ratyfikowała w 2012 roku Konwencję ONZ o Prawach Osób Niepełnosprawnych. Tekst Konwencji został opublikowany z pewnym kardynalnym błędem w tłumaczeniu. Otóż angielski zwrot legal capacity przetłumaczono jako „zdolność prawną”, podczas gdy w rzeczywistości zamiarem autorów Konwencji było nie tyle przyznanie osobom z niepełnosprawnościami zdolności prawnej, co równej z innymi osobami, ściślej niż zdolność prawna rozumianej, zdolności do czynności prawnych.
Orzeczenie o ubezwłasnowolnieniu nie może być orzeczone czas określony, ale może zostać uchylone, jeśli ustaną przyczyny, dla których je orzeczono. Ze względu na dobro osoby ubezwłasnowolnionej następuje więc przełamanie obowiązującej w postępowaniu cywilnym zasady skargowości. Osoba ubezwłasnowolniona, która co do zasady nie ma możliwości podejmowania żadnych czynności w postępowaniu, może jednak sama zaskarżać postanowienie wydane w postępowaniu dotyczącym jej ubezwłasnowolnienia. Ma więc w tym względzie pełną zdolność procesową.
W praktyce orzeczenia o pozbawieniu zdolności do czynności prawnych zapada często z pogwałceniem podstawowych prawa człowieka – zorganizowane naprędce spotkania z biegłym potwierdzają jedynie linię składającego wniosek o ubezwłasnowolnienie. A tego czy dana osoba może już zostać przywrócona do pełni praw obywatelskich – nikt nie sprawdza. Bez podstawowych praw do wykonywania czynności prawnych, często odizolowana, osoba z niepełnosprawnością pozostaje na całe życie wykluczona nie tylko prawnie, ale i społecznie. Jak stwierdził podczas I Kongresu Praw Obywatelskich z grudnia 2017 r. prof. Roman Wieruszewski, ubezwłasnowolnienie jest obecnie równoważne ze śmiercią cywilną.
Dzieje się tak mimo tego, że Polska ratyfikowała w 2012 roku Konwencję ONZ o Prawach Osób Niepełnosprawnych, której celem nadrzędnym jest ochrona i zapewnienie pełnego i równego korzystania z praw człowieka i podstawowych wolności przez osoby z niepełnosprawnościami na równi ze wszystkimi innymi obywatelami. Tekst Konwencji opublikowany został w Dz. U. z dnia 25 października 2012 r., poz. 1169., jak wskazuje Rzecznik Praw Obywatelskich z pewnym kardynalnym błędem w tłumaczeniu. Angielski zwrot legal capacity przetłumaczono jako „zdolność prawną”, podczas gdy w rzeczywistości zamiarem autorów Konwencji było nie tyle przyznanie osobom z niepełnosprawnościami zdolności prawnej, co równej z innymi osobami, ściślej niż zdolność prawna rozumianej, zdolności do czynności prawnych. Świadczy o tym tekst Konwencji, sporządzony w języku angielskim, jak i akty prawa międzynarodowego poprzedzające jej uchwalenie, a także stanowisko Komitetu ds. Praw Osób Niepełnosprawnościami oraz zastrzeżenia wniesione do art. 12 Konwencji przez inne państwa-strony.
Jeśli nie ubezwłasnowolnienie, to co?
RPO apeluje do Ministra Sprawiedliwości o zniesienie instytucji ubezwłasnowolnienia i zastąpienie jej systemem wspieranego podejmowania decyzji. Jak możemy przeczytać w publikacji Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego z 2012 r. pt. „Jeśli nie ubezwłasnowolnienie, to co? Prawne formy wsparcia osób z niepełnosprawnością intelektualną”: „Idea wspieranego podejmowania decyzji została rozpowszechniona na forum międzynarodowym przez organizacje pozarządowe działające na rzecz osób z niepełnosprawnością intelektualną w dniu 6 października 2004 r. po konferencji PAHO/WHO w Montrealu, na zakończenie której wydana została Deklaracja o niepełnosprawnościach intelektualnych. W Deklaracji tej podkreślono, że wszystkie osoby z niepełnosprawnością intelektualną, niezależnie od jej stopnia, mają prawo i możliwość podejmowania decyzji dotyczących ich własnego życia, rozwoju, związków z innymi ludźmi i udziału w życiu społecznym. Z tego prawa wynika obowiązek wspierania ich w dokonywaniu tych decyzji lub ich komunikowaniu oraz obowiązek poszanowania takich – podjętych ze wsparciem – decyzji. W Deklaracji wezwano rządy do wprowadzenia ustawodawstwa promującego wspierane podejmowanie decyzji (supported decision-making) w odniesieniu do wszystkich osób, które mają problemy z samodzielnymi wyborami lub ich komunikowaniem oraz do zapewnienia wszystkim osobom z niepełnosprawnością intelektualną adekwatnego wsparcia i świadczeń w tym zakresie. Wskazano, że żadne okoliczności nie powinny uzasadniać całkowitego pozbawienia osoby zdolności do czynności prawnych – takie ekstremalne decyzje powinny dotyczyć wyłącznie konkretnych dziedzin życia, w których osoba jest faktycznie niekompetentna oraz być czasowe i podlegać regularnej ocenie ich zasadności”.
Tego typu alternatywa dla ubezwłasnowolnienia wymagałaby więc nie tylko zmiany prawa, lecz także zaangażowania całego aparatu biegłych (których już teraz jest zbyt mała liczba) i – co się z tym wiąże – przekierowania na ten cel znacznych środków z budżetu państwa.
Stanowisko negujące ubezwłasnowolnienie na rzecz objęcia opieką państwa osoby z niepełnosprawnością było prezentowane zarówno przez obecnie działającego rzecznika - Adama Bodnara, jak i wcześniej przez jego poprzedników, w toku procedury legislacyjnej, mającej na celu zmianę Kodeksu cywilnego w zakresie zdolności do czynności prawnych, toczącej się w ramach Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego przy Ministrze Sprawiedliwości. Niestety, jak wynika z ostatniej odpowiedzi Ministra Sprawiedliwości z 7 lutego 2018 r.: „Nie negując potrzeby podjęcia prac legislacyjnych w omawianym zakresie, uprzejmie informuję, że z uwagi na inne priorytetowe projekty i zadania realizowane w Ministerstwie Sprawiedliwości, prace takie nie są obecnie prowadzone”.