Rząd zdecydował, że strefy w dotychczasowym kształcie to konstrukcje przestarzałe i nieadekwatne do współczesnych realiów rynkowych. Na miejsce czternastu SSE utworzono jednolity obszar inwestycyjny obejmujący terytorium całego kraju.
Państwowe wsparcie zależne od regionu
Dotychczasowa konstrukcja polegała na tym, że określone „uprzywilejowane” niewielkie terytoria kraju były przyjazne podatkowo dla inwestorów w tym sensie, że mogli liczyć na ulgi podatkowe. Genezą tej konstrukcji była chęć przyciągnięcia kapitału, zwłaszcza zagranicznego. Śmiało można powiedzieć, że ta inicjatywa przyniosła sukces.
Nazwy niektórych polskich miast stały się rozpoznawalne na świecie. Obok szarych blokowisk zaczęły powstawać nowoczesne budynki ze szkła. Absolwenci studiów najróżniejszych kierunków zyskali nowe możliwości.
Zaczęły się jednak pojawiać opinie, że Specjalne Strefy Ekonomiczne powstały w realiach gospodarki, która zaczyna dopiero się tworzyć po upadku PRL i dlatego nie przystają do obecnych realiów kraju rozwiniętego.
- Nie chcemy być montownią azjatyckich śrubek. Chcemy tworzyć większą wartość dodaną. Musimy naszą myśl, to, co jest naszą przewagą, wprząc w procesy biznesowe - tymi słowami Mateusz Morawiecki podsumował dotychczasowy stan rzeczy i uzasadnił likwidację Specjalnych Stref Ekonomicznych w obecnej formie.
Obszar całego kraju stał się jednolitym obszarem inwestycyjnym, który uzależnia państwowe wsparcie m.in. od stopnia bezrobocia na terenie danego powiatu.
10 mln zł lub 100 mln zł wymaganych nakładów inwestycyjnych
Rozporządzenie wykonawcze do ustawy o wspieraniu nowych inwestycji powiązało warunki państwowego wsparcia dla biznesu m.in. ze stopą bezrobocia w danym powiecie.
„W powiecie, w którym stopa bezrobocia jest równa albo niższa od 60% przeciętnej stopy bezrobocia w kraju, przedsiębiorca zobowiąże się do poniesienia kosztów kwalifikowanych inwestycji w wysokości co najmniej 100 mln zł” – czytamy w treści rozporządzenia.
Wymagane koszty inwestycyjne obniżają się do 10 mln zł gdy stopa bezrobocia jest wyższa niż 250 proc. przeciętnej stopy bezrobocia. Ten mechanizm może być formą zachęty do inwestowania w mniej rozwiniętych regionach kraju ale nie można wykluczyć efektu negatywnego. Kwota 100 mln zł może być w jakimś sensie „zaporowa” dla niektórych inwestorów. To z kolei może uzasadnić wybór innego kraju (a nie innego powiatu Polski) dla całej inwestycji.
Potencjalny wpływ na gospodarkę
Ocena nowej formuły zachęt inwestycyjnych mogłaby być obecnie przedwczesna. Skutki gospodarcze nie zawsze są łatwe do przewidzenia na podstawie założeń teoretycznych.
Jednocześnie nie można się zgodzić z tym, że dotychczasowa formuła SSE oznaczała jedynie montownię azjatyckich śrubek. Niektóre polskie miasta (zwłaszcza Kraków) stały się zapleczem np. amerykańskich banków inwestycyjnych. Oznaczało to, że nad Wisłą polscy studenci i absolwenci wykonywali czynności mniej odpowiedzialne niż centrala np. w Nowym Jorku jednak zdobywali przez to wiedzę i doświadczenie, których nie zastąpi literatura naukowa.
źródło: https://www.forbes.pl/opinie/koniec-specjalnych-stref-ekonomicznych-nowy-plan-rzadu/9b8gsnl