Zgodnie z wnioskiem Komisji Wykonawczej UE, państwa Unii pobierałyby opłatę w wysokości 3% od przychodów dużych firm cyfrowych, które są oskarżane o unikanie podatków poprzez przekierowywanie zysków do krajów o niskim poziomie podatków. Jednak plan ten wymaga wsparcia wszystkich 28 państw UE, tymczasem sporo z nich jest przeciwnych takiemu rozwiązaniu.
Wysiłki Komisji zmierzające do wymyślenia systemu zapewniającego firmom internetowym uiszczenie odpowiedniego podatku, odbywają się równolegle z badaniem tego tematu przez Organizację Współpracy Gospodarczej i Rozwoju, w celu opracowania podejścia wielostronnego.
„Bardzo trudno jest osiągnąć porozumienie w sprawie podatku cyfrowego, ponieważ wiele problemów technicznych nie zostało jeszcze rozwiązanych” – powiedział duński minister finansów, Kristian Jensen. Dodał, że proponowany podatek UE został opracowany w sposób, który uderzyłby głównie w firmy amerykańskie, a zatem przyciągnąłby odwet USA. Jego uwagi odzwierciedlają te zgłoszone przez dyplomatów z kilku państw Unii, w tym Niemiec, Szwecji, Irlandii i Malty.
Na jednym ze spotkań Wspólnoty zwrócono uwagę na to, że podatek nie może wejść chociażby ze względu na to, że trzeba poczekać na zakończenie prac OECD.
Minister finansów Bruno Le Maire podkreślił, że przyjęcie dyrektywy w sprawie opodatkowania cyfrowego powinno nastąpić do końca tego roku. „Pojawi się kwestia wdrożenia dyrektywy. Jesteśmy na to otwarci, ponieważ wiemy, że OECD wykonuje pracę” – powiedział Le Maire.
Państwa UE omawiają dwie opcje przedstawione przez Komisję Europejską. Pierwszy plan wiązałby się z opodatkowaniem obrotów firm cyfrowych nałożonych jednostronnie przez UE, zanim porozumienie zostanie osiągnięte na poziomie globalnym. Takiemu podejściu sprzeciwia się kilka krajów, w tym małe, takie jak Irlandia, gdzie wiele firm technologicznych odnotowuje zyski ze sprzedaży w większych krajach UE.
Drugi wariant, który do tej pory był odsunięty na boczny tor, zrewidowałby przepisy podatkowe, tak aby można było nakładać podatki na przedsiębiorstwa w oparciu o ich „cyfrową obecność” w danym państwie. Ta opcja wymagałaby więcej czasu, co mogłoby z kolei pomóc w skoordynowaniu prac nad projektem z analizami przygotowywanymi przez OECD.