Po przyjęciu przez parlament stawka podatkowa będzie wynosić zero dla małych firm detalicznych, 0,1% od przychodów powyżej 500 milionów forintów rocznie, 0,4% od dochodów powyżej 30 miliardów forintów i 2,5% od dochodów powyżej 100 miliardów forintów. Podatek ma przynieść 36 miliardów forintów (110 milionów dolarów) od największych sprzedawców detalicznych w tym roku i więcej w kolejnych, pełnych latach, gdy gospodarka się ożywi.
Rozwiązanie to nawiązuje do wczesnych lat 2010, kiedy premier Viktor Orban opodatkował sprzedawców detalicznych, banki, firmy energetyczne i komunikacyjne, aby skorygować kurs fiskalny kraju. Większość tych podatków została już wycofana. Podatek od sprzedaży detalicznej został początkowo unieważniony przez Unię Europejską, ale Węgry i Polska wygrały kolejną sprawę sądową, która uznała podatek za legalny.
Orban nałożył również nowy podatek w wysokości 55 miliardów forintów na sektor bankowy, ale pieniądze te zostaną zwrócone pożyczkodawcom w kolejnych latach w postaci ulg podatkowych.
Według ministra finansów Mihaly Varga w 2020 r. gospodarka tego środkowoeuropejskiego kraju skurczy się o ponad 3%. Varga napisał w ustawie o podatku od sprzedaży detalicznej, że nowelizacja pozwoli rządowi skupić się na konsumpcji, a nie na pracy. Podatek jest nakładany na tych, którzy mogą go udźwignąć i uwzględnia ślad środowiskowy dużych detalistów.