Jednolity kontrakt pracy miałby zastąpić wszystkie umowy, poza umową o dzieło. Nie znamy póki co konkretów takiego rozwiązania. Pomysł rzuciła już przed laty Platforma Obywatelska, która proponowała, by kontrakt miał formę rozwojową, w zależności od stażu pracy u danego pracodawcy, który mógłby pracownikowi regulować okres wypowiedzenia czy urlop, pod kątem tego, ile czasu u niego już przepracował. Jest to oczywiście propozycja nie do przyjęcia, rozregulowująca cały kodeks pracy i zabierająca pracownikowi podstawowe prawa, ustalone odgórnie.
Nieco inaczej wygląda pomysł na realizację jednolitego kontraktu rozwinięty już przez rząd Zjednoczonej Prawicy w ramach Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Pracy. Tego typu umowa miałaby ozusowanie właściwe umowie o pracę, ale uwzględniałaby charakter pracy: dorywcza, nieeatowa, a także nową kategorię pracowników, tzw. autonomicznych, tzn. takich którzy de facto sami weryfikują swój czas pracy.
Nowości do kodeksu pracy, w tym Jednolity kontrakt, mają wejść w życie po badaniach rynku i konsultacjach, do 2024 roku.