Karuzele VAT-owskie są obecnie chyba jedną z istotniejszych przyczyn strat budżetu państwa. Oszuści podatkowi wykorzystują często zmieniającą się sytuację na rynkach handlowych, doprowadzając do strat sięgających milionów euro rocznie. Z każdym takim wychwyconym procederem udaje się odzyskać zaledwie część utraconych środków. Nie jest to łatwe zadanie, a grup przestępczych działających w ten sposób pojawia się coraz więcej. Co w takim razie mogą zrobić urzędnicy w celu poprawy wpływów z tytułu podatków?
Ostatnio modnym słowem w kontekście urzędów skarbowych jest prowokacja. Kilka pierwszych stron wyszukiwarki Google po wpisaniu hasła „prowokacja skarbówki” zalanych jest artykułami i odniesieniami do słynnej już sprawy mechanika z Bartoszyc.
Słowem wstępu
Do warsztatu samochodowego podjeżdżają dwie panie. Zakład jest już oficjalnie zamknięty, bo pora późna. Panie proszą żeby im pomóc, ponieważ muszą wyjechać w trasę. Po namowach mechanik niechętnie się zgadza. Sprawdza w czym problem i następnie wymienia kobietom żarówkę - prywatnie, poza zakładem. W zamian za usługę prosi o 10 złotych, panie natomiast proszą o paragon, okazując legitymacje urzędnicze.
Prowokacja kontrolujących zakończyła się całkowitym „sukcesem”, bowiem wystawiono mandat na kwotę 500 zł. Ku niezadowoleniu urzędniczek mechanik mandatu nie przyjął. Sprawa trafiła przed sąd. Tam skład orzekający przyznał rację przedstawicielom organu podatkowego, ale odstąpił od wymierzenia kary, ze względu na niską społeczną szkodliwość czynu. Naczelnik urzędu skarbowego wystosował apelację, wyraźnie nie zgadzając się z brakiem kary. Tutaj na szczęście doszło do końca tej tragikomicznej historii. Prawdopodobnie pod wpływem medialnej presji naczelnik wycofał się ze swoich roszczeń pozwalając mechanikowi odetchnąć z ulgą. Chęć pomocy drugiemu człowiekowi pozostała bez kary.
Sprzedaż na ulicy a urząd skarbowy
Takiego szczęścia nie miała pani Marianna. Inwalidka I grupy, lat 90, emerytura ledwo starczająca na leki. Dorabiała na święta sprzedając w Radomiu serwetki, które wieczorami sama szydełkiem dziergała. Urząd Skarbowy, niczym bezwzględny śledczy, dopadł ją i wymierzył mandat w wysokości 220 zł. Pani Marianna nie miała możliwości ( i zapewne zdrowia), żeby mierzyć się z autorytetem organów skarbowych. W tej sytuacji z pomocą ruszyła internetowa społeczność, oburzona na bezduszność urzędników, i zebrała wymierzoną mandatem kwotę.
Okazuje się, że również nowożeńcy nie mogą spać spokojnie. Od paru lat urzędy skarbowe bacznie przyglądają się organizatorom wesel. Otrzymanie pisma od skarbówki z pewnością nie jest miłym „prezentem” dla świeżo upieczonych małżonków. Nawet ludzie płacący podatki „co do miedziaka” mogą poczuć przypływ stresu trzymając w rękach kopertę ze złowieszczym akronimem „US”. Co prawda na zadane tam pytania typu „Gdzie i w jakiej sali odbywało się wesele?”, „Czy był fotograf?”, „Kto przyrządzał potrawy weselne?”, nie ma obowiązku odpowiadać, to ryzyko kary za zignorowanie wezwania skarbówki istnieje. A ta, w przypadku świadka, może sięgać wysokości 2,8 tyś zł i może być ponawiana aż do skutku.
Pytania wydają się łatwe, ale młode pary często nie pamiętają co się działo w dniu wesela, o zebraniu i udokumentowaniu takich wydatków nie wspominając. Sprawa komplikuje się bardziej jeżeli urząd pyta np. o śluby zawarte trzy lata temu. Wydawało by się, że wszystko w celu likwidacji „szarej strefy” pośród organizatorów wesel, jednakże pojawiają się również pytania o wartości otrzymanych prezentów w celu sprawdzenia czy nie należy np. odprowadzić podatku od darowizn. Oznacza to, że również nowożeńcy są przy okazji sprawdzani.
Kontrole fiskusa, czy mają sens?
Wiele z tych i innych przykładów łączy kilka wspólnych elementów. Nadgorliwość urzędnicza, stres obywateli, mieszanie się urzędników do spraw prywatnych oraz niska społecznie szkodliwość czynu. Usługa wymiany żarówki wniosłaby do budżetu kwotę 2 złotych i 30 groszy. Nie jest to nawet promil potrzeb fiskalnych państwa. Może 500 złotych mandatu jest już kwotą znacznie bardziej interesującą urzędników, ale można przypuszczać, że koszty jakie poniosło państwo w całym tym sporze były jednak wyższe.
Walka z oszustwami podatkowymi nie jest zadaniem łatwym. Wymaga ona dokładności oraz skrupulatności, jednak nie należy zapominać o zdrowym rozsądku i wyważeniu podejmowanych działań. Kiedy w imieniu walki z oszustami cierpią zwykli obywatele chcący pomóc kobiecie w potrzebie, podczas gdy dokonywane są milionowe wyłudzenia podatków, to znak, że działania fiskusa nie idą w dobrym kierunku. Dodatkowo, o moralności takich prowokacji można by toczyć długie spory natury etycznej.
źródło: Forbes