languageRU      languageEN      internationalInternational        phoneZadzwoń do nas: 22 276 61 80

Jesteś tutaj:Start/Baza wiedzy/Zmiany w podatkach/Transatlantycka wojna handlowa. Czy jest się czego obawiać?
czwartek, 21 czerwiec 2018 14:09

Transatlantycka wojna handlowa. Czy jest się czego obawiać?

Prezydent USA Donald Trump stwierdził, że wojny handlowe są dobre i łatwe do wygrania. Te słowa, użyte w kontekście decyzji o nałożeniu ceł importowych na stal i aluminium, spowodowały zapowiedź podjęcia odpowiednich kroków ze strony władz UE. Europejska komisarz handlu zagroziła objęciem restrykcjami wybranych amerykańskich produktów. Lista miałaby objąć pojedyncze artykuły spożywcze, a wśród nich… masło orzechowe.

 

Przykład tego słodkiego dodatku do kanapek mógł niektórych rozbawić i wywołać wrażenie, że mamy do czynienia z burzą w szklance wody. Obraz nieco się zmienia, jeśli weźmiemy pod uwagę rezygnację doradcy Donalda Trumpa ds. ekonomicznych. Wszystko wskazuje na to, że Gary Cohn chciał w ten sposób zaprotestować przeciwko konfrontacyjnej pozycji Waszyngtonu. Można wszystko zbagatelizować, ale obawy pozostają.

Interes narodowy w kampanii wyborczej

Kampania wyborcza Donalda Trumpa była kontrowersyjna, a jego zwycięstwo wywołało pewien niepokój. Pojawiły się obawy odejścia od nowoczesnej gospodarki wolnorynkowej. Przyszły prezydent obwiniał niektórych zagranicznych partnerów o stosowanie niesprawiedliwych praktyk, które powiększają amerykański deficyt budżetowy. Ciężko było przewidzieć w jakim stopniu podobne poglądy mogą przełożyć się na zmiany w polityce gospodarczej.

Według prezydenta USA import stali i aluminium na obecnych zasadach uderza w narodowe bezpieczeństwo. Ustanowienie barier celnych ma w założeniu chronić rodzimy sektor produkcji metali.

Nie oznacza to jednak, że miejscowy przemysł na tym skorzysta. Wynika to z faktu, że amerykańska branża produkcji stali zatrudnia znacznie mniej osób niż inne sektory gospodarki zależne od cen tego surowca. Cła importowe oznaczają wyższe ceny. Mogą podnieść dochody wąskiej grupy przedsiębiorstw i jednocześnie utrudnić działalność grupie dużo szerszej.

Reakcja i eskalacja

Zapowiedzi amerykańskich barier importowych wywołały reakcję nie tylko po stronie UE. Podjęcie analogicznych kroków zaczęły rozważać m.in. Brazylia i Meksyk. Ostatecznie Trump zdecydował, że ten ostatni kraj, razem z Kanadą, zostanie uchroniony od nowych barier, a inne państwa również mogą się o taki przywilej ubiegać. To było jednak za mało, żeby złagodzić nastroje.

Nowa strategia handlowa spotkała się ze znaczną krytyką w USA. Prezydenta nie oszczędzili również politycy z „jego” Partii Republikańskiej. Unijna komisarz handlu, zapytana o możliwość wojny handlowej, radziła ostrożność w używaniu tego określenia. Wiele wskazuje na to, że prawdziwym celem inicjatywy Trumpa było uderzenie w Chiny. Forma i treść całej operacji była jednak mało dyplomatyczna i wywołała zdecydowanie zbyt wiele niepotrzebnych emocji.

Wielka wojna handlowa na szczęście mało prawdopodobna

Poważne wojny handlowe i protekcjonizm wystąpiły po raz ostatni w czasach wielkiego kryzysu w poprzednim stuleciu. Efekty były raczej odwrotne od zamierzonych. Sztuczne bariery nie tylko słabo chroniły krajowe biznesy, lecz także powodowały masowe bankructwa przedsiębiorstw, którym zależało na wolnej wymianie gospodarczej. Z tej perspektywy trudno sobie wyobrazić, że amerykańskie cła na stal i aluminium spowodują wielką lawinę.

Postulaty o konieczności obrony lokalnego rynku przed obcym kapitałem są przejawem gospodarki anachronicznej i sprzecznej z nowoczesną myślą ekonomiczną. Podobne zapowiedzi zawsze znajdują jednak zwolenników w trakcie kampanii wyborczych. Jeśli można coś doradzić władzom Unii Europejskiej, to przede wszystkim chłodne spojrzenie i powstrzymanie się od uderzania w amerykańskie masło orzechowe.       

Nasze publikacje

rbiuletyn

 

lipiec-wrzesień 2023

RB Biuletyn numer 44

pobierz magazyn

Nasze publikacje

rb restrukturyzacje             russellbedford             rbdombrokersi